POETYKA - KRYSTYNA  
 
  DOTYK MYŚLI 25.04.2025 07:59 (UTC)
   
 



***
 

kiedy będziesz
na wysokości wzroku
opowiem o moim ogrodzie

źródle czystym 
płynącej wodzie 

opływa ciało
kwiat nenufaru

opowiem

o kropli słodyczy
na języku
co wspomnieniem

po latach

będziesz patrzył
jak na truskawkę
czerwoną

swoim pragnieniem



12 grudnia 2016
 




 

co jeśli
 
ten blask w kiedyś
nigdy nie będzie możliwy

początek przedłużam
od drzwi w kolejne jutro

we własnym załuku
niezaistniałej historii

bez obietnic i zapewnień
na zmyślonej 
kartce prześcieradła

szydełkowych wzorów


10 grudnia 2016
 





 

od świtu po zmierzch


 
czytam każdego dnia
każdy zapis jest inny

nie opisujesz oczu
bo mogłabym
wyczytać w nich troskę

smutek ukrywasz w dłoniach
przykrywasz ciepłem myśli

w koślawych literach 
słychać śmiech 
to twoje do mnie

nie martw się 


10 grudnia 2016






milcząca uczciwość


wszystko 
musi być łatwo 
przyswajalne
ból samotność
 
  
trzeba też 
skropić łzami 
nie pominąć tęsknot
w zmiętej pościeli
 
  
powiedział
że wtedy jest
ars poetica
może to jemu mówią
 
  
do mnie 
przyszło drzewo
drzewo - życie
warstwy trwania
 
  
przyległe słoje dni
których 
wymiarem średnicy
nie zmierzysz pnia
 
  
to dusza 

  

8 grudnia 2016


w rozmowie
 
 
otworzyły się same
bez szelestu
jak odsłonięcie firanki

dwie dusze
w migotliwym 
świetle gwiazd

by być
w sobie wzajem

bezgłośne czytanie
bicia serc
zaparowana szyba
wątkiem tęsknoty

usta sięgały
po więcej


4 grudnia 2016




kiedy
 
w jesiennym lustrze
zastygnie łza deszczu
przyjdę do siebie

okna umyję wspomnieniem
żal dłoni minie
dom ogrodzę śladem stóp

będzie inaczej
bo tak być musi
radość na białym obrusie

twój głos
cicha kolęda
spraw Boże

w okruszynie chleba
słowem wiersza

przyjdę do siebie


3 grudnia 2016




***

 

chwila uśmiechu
maleńki 
szczęścia łut

można mówić milczeniem
dotyk myśli
odgadywać palcami

poczekam

aż stoczy się słowo
tam gdzie
wgłębienie rąk

fragment mnie


3 grudnia 2016


 

w przerośniętym ego
 

 

gdyby zrozumieć
ile w bólu 
mieści się miłości
pewnie sam Bóg
by nas rozgrzeszył
przybrałby 
ludzką postać

 

piaskiem odliczał
czas sumień
czas świata

 

bezboleśnie
nazwałby istotę
swojego czynu 
obrobiną formą
człowieczeństwa

 

wyłuskanym światłem
słonecznego spojrzenia
w mechanizmie ślepoty



27 listopad 2016
 



 

wypowiedzieć siebie
 
moje istnienie zbyt krótkie
w słowach nie określę
od jakiego punktu 
zaczynam być ja
i gdzie się kończę

jestem tylko przechodniem
po gródce ziemi 
pozwalam by szept biegł
po moich śladach 
piaskiem wiatrem śniegiem

słowa - tak słowa mają znaczenie
widzimy w nich siebie nawzajem
niekiedy łudząco podobnie
w zakolu przylądka nadziei
kiedy ból przysłania słońce

wtedy słyszę kołysankę matki
łzy scalają jej i moje jestestwo
była kwiatem co wydał owoc
każdy kęs  teraz wypluwa życie

widzę to w lustrze 
kiedy oczy szukają 
mnie samej w sobie


25 listopad 2016
 




nie tylko sama w sobie
 

jeśli tam jesteś i patrzysz
to jesteś też w mojej duszy
 

ze słowem na końcu języka
w zamkniętych ustach
 

kiedy milczą nie popełnią
zbrodni w rdzeniu myśli
 

rozmawiaj ze mną tak
jakby jutro miało nie istnieć
 

bez życiorysu na papierze
marginesów zagiętych tajemnicą
 

w moim jestem nie ma bram
jest tylko głód człowieka
 

los matką i ojcem
w ślepym załuku
 

bolesnego świata


25 listopad 2016



stworzyłam ogród


w każdym słowie rośnie jabłoń
zrywam owoce o każdej porze roku

smakuję ich slodycz i cierpkość
dobro i niepokój serca

najprzyjemniej w maju
kiedy w gardle śpiewa słowik

wtedy wiem że pokocham
wszystkie szepty w kolorze sepii

z każdą skreśloną datą
sięgam po dojrzały owoc

rozczesuję tęsknoty
w myślach zaplątanych o tobie




17 listopad 2016







może dziś
 
czy u ciebie
też są takie noce

powiększają źrenice
cisza usta rozychyla

wzdłuż kręgosłupa
ciepło spływa

w ciemności
tak cichutko
wychodzisz z dłoni

tulimy siebie
oddechem wiatru

by poczuć

wystarcza
kącik ust




16 listopad 2016


Między możliwościami

Z tą normalnością bywa różnie.
Noc, a ja patrzę w najjaśniejszą z gwiazd.
Może  tylko tak się wydaje,
wiele jest innych, a ona jakoś inaczej.

I nie wiem, czy mam dziękować
za tą tęsknotę, za uśmiech daleki.
Dłonie pełne słów od ciebie
i ten blask oczu z fotografii.

Nawet pająk w rogu okna, bez
lęku się zadomowił.Chciałam
wymieść na drugą stronę.
Został, bo tak nazwałam

pieszczotą ust twoje istnienie.
Osnułeś nicią uczuć, jak ta
pajęcza kącik ciszy.Skąd
mi przyszło do głowy, że

ten, którego kocham
nazwałam Pajączkiem.Coś
zawisło nade mną i czeka.
By stać się.


15 listopad 2016
 
 



chłód

chciałam cię odziać
uczuć promieniami
by nikt
słońca nie przysłonił

odziałam

w mglistej oddali
słuchałam głosu
pisałam palcem
po oszronionej stronie

ufałam

cień odcięty od istnienia
już nie jest sobą
oczy zwrócone w inną stronę
słowo zgubiło dźwięk

usta

brzeg pucharu nietknięty
mętnym winem wypełnione
cierpkość język kaleczy
słodycz pod drugim dnem

pod niebem podniebienia
genesis - początek końca



11 listopad 2016


piękno

pod jednym żebrem
złączone
oddycha inaczej

jak bliźniacy jednojajowi
odczuwają ten sam puls chwili
rozum pojednany z uczuciem

ich przestrzeń
ma wspólne okno
widok - pejzaż dusz

patrzą na siebie sercem
to silniejsze od nich
zasypiają osobno

pamiętając o sobie



13 listopada 2016


   


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
  Przycisk Facebook "Lubię to"
stronę odwiedziło już 103376 odwiedzający (306773 wejścia) - dziękuję
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja